Lekarze, którzy występują w reklamach, wcale nie dostają krociowych wynagrodzeń. Według Grzegorza Wrony, naczelnego rzecznika odpowiedzialności zawodowej, który rozpatruje sprawy nielegalnego udziału lekarzy w spotach reklamowych, otrzymują co najwyżej 10 tys. zł.

Kwestię udziału lekarzy w reklamach reguluje art. 63 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który stanowi, że: po pierwsze, ”lekarz tworzy swoją zawodową opinię jedynie w oparciu o wyniki swojej pracy, dlatego wszelkie reklamowanie się jest zabronione”; po drugie – ”lekarz nie powinien wyrażać zgody na używanie swego nazwiska i wizerunku dla celów komercyjnych”.

Temu zagadnieniu poświęcony jest ponadto rozdział 4 (Reklama produktów leczniczych) prawa farmaceutycznego, które generalnie nie dopuszcza do reklamowania produktów leczniczych.

– Zdarza się, choć nie powinno, że lekarze nie znają Kodeksu Etyki Lekarskiej, z czego skwapliwie korzystają reklamodawcy. Prowadząc wśród nich nabór, mówią im półprawdy – odpowiada dr Grzegorz Wrona, zapytany przez nas o to, czym tłumaczą się lekarze, którzy uczestniczyli w zabronionych reklamach. – Wyjaśniają, że reklamodawcy wprowadzili ich w błąd – dodaje.

Nie wiedzą, co czynią
Podobną ocenę ma Jacek Krajewski, prezes federacji Porozumienie Zielonogórskie, który w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej mówił: – Część kolegów decyduje się na udział w niej bez świadomości, że naruszają kodeks etyki, bo go nie znają.

Na marginesie warto wspomnieć, że niewiedzą tłumaczył się m.in. prof. Lew Starowicz, który w telewizyjnym spocie zachęcał mężczyzn do zakupu Selectinu przedłużającego stosunek seksualny.

Lekarze pogubili się np. gdy kilka lat temu modne stało się oferowanie świadczeń zdrowotnych w portalach zakupów grupowych, takich jak np. Groupon. Ostatecznie uznano, że jest to forma reklamy, czyli działanie niedozwolone.

Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, tłumaczył wtedy w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl, że to zupełnie nowa metoda pozyskiwania pacjentów i być może nie wszyscy lekarze zdają sobie sprawę, że jest to działanie niewłaściwe. – Części kolegów trzeba to jasno przypomnieć – stwierdził.

Obecnie rzecznicy odpowiedzialności zawodowej prowadzą 10 postępowań w stosunku do lekarzy uczestniczących w reklamach, które nie były dozwoloną prawnie promocją zdrowia.

– Mamy 3 prawomocnie zakończone postępowania, w tym jedno w Sądzie Najwyższym w ramach procedury kasacyjnej – wylicza dr Wrona i wyjaśnia, że w ostatnim przypadku chodziło o lekarkę, która została ukarana przez sąd lekarski upomnieniem, ale odwołała się do SN. Ten uznał zasadność winy i kary.

– Dwa postępowania zakończyły się karami finansowymi, które przekazano na cel pożytku publicznego – kontynuuje rzecznik i dodaje, że kara może sięgać od 1/3 średniej krajowej pensji do 4 średnich krajowych, co w praktyce oznacza 12 tys. zł brutto. Przy okazji zauważa, że wbrew obiegowej opinii, osoby występujące w reklamowych spotach nie dostają olbrzymich honorariów – co najwyżej 10 tys. zł.

O ile jednak samorząd lekarski jest w stanie dyscyplinować lekarzy, o tyle coraz częstsze przypadki podszywania się pod lekarzy i odgrywania roli lekarza, są poza jego kontrolą.

Reklama ze wskazań lekarskich
Nie są natomiast pociągani do odpowiedzialności lekarze, którzy uczestniczą w kampaniach prozdrowotnych. To ważne rozróżnienie, na które zwraca uwagę naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej.

Chodzi m.in. o to, że generalnie zabronione jest wykorzystanie wizerunku lekarza dla celów reklamowych, ale jednocześnie uznać należy zasadność i celowość propagowania przez lekarzy zdrowego stylu życia. Trudno np. wyobrazić sobie funkcjonowanie zapowiadanej ustawy o zdrowiu publicznym bez ich udziału w kampaniach prozdrowotnych.

– Jeśli lekarz przekazuje swoją wiedzę na temat zdrowego stylu życia, to nie narusza art. 63 Kodeksu Etyki Lekarskiej. Żaden rzecznik nie wszczyna wtedy postępowania – deklaruje Wrona i podkreśla, że osoba, która w zgodzie ze sprawdzoną wiedzą medyczną będzie przekazywała informacje medyczne zasługuje na uznanie.

Autor: RR/Rynek Zdrowia 28 kwietnia 2015