Po ponad dwóch latach od śmierci ośmiomiesięcznej dziewczynki zarzuty usłyszało dwoje lekarzy z Głogowskiego Szpitala Powiatowego. Biegli zarzucają im narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub utraty życia. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Niemowlę trafiło na Oddział Dziecięcy Szpitala w Głogowie 7 stycznia 2013 r. Tam postawiono diagnozę zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. W takiej sytuacji dziecko wymagało przetransportowania do specjalistycznego ośrodka. Kilka godzin później, około 3.00 w nocy wystąpiły u dziewczynki objawy wstrząsu septycznego.
Do przetransportowania dziecka na specjalistyczny oddział do Wrocławia, wezwano karetkę z przychodni ze Wschowy, oddalonej od Głogowa o około 25 km, mimo że karetki stały pod szpitalem. Dziecko zostało przetransportowane, pomimo konieczności ponownej oceny stanu zdrowia po wstrząsie septycznym.
W czasie transportu stan dziewczynki pogorszył się. Mimo udzielonej jej wówczas pomocy dziecko zmarło po trzech dniach na oddziale intensywnej terapii.
Śledztwo trwało dwa lata. Dopiero na początku 2015 r. do Prokuratury Rejonowej w Głogowie dotarła opinia od biegłych z Warszawy, którzy uznali, że działania lekarki z głogowskiego szpitala oraz lekarza ze Wschowy, który przyjął dziecko do transportu, naraziły niemowlę na niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Więcej: wiadomosci.wp.pl
Autor: WP/Rynek Zdrowia 02 lutego 2015